- Czy ktoś może mi powiedzieć co tu się dzieje? Jak to mój samolot dzisiaj nie odleci? – krzyczałam zdenerwowana.
- Bardzo
mi przykro, ale na dworze panuje taka zamieć śnieżna, że nie jesteśmy w stanie
nic zrobić. – odpowiedział facet z obsługi lotniska.
-
Madryt.. czy z Madrytu dolecę?
- Nie.
Cały półwysep jest zasypany. W ciągu trzech godzin spadło prawie 70 centymetrów
śniegu. Barcelona jest sparaliżowana, jak i cała Hiszpania. Samoloty nie latają,
pociągi, samochody nie jeżdżą. Przykro mi, ale dzisiejszą noc spędzi Pani na
lotnisku.
- Czy to
są jakieś żarty? Przecież tutaj nigdy nie pada! Cholera jasna! – krzyknęłam.
-
Spokojnie. Myślisz, że jak tak będziesz krzyczeć to śnieg zniknie? – usłyszałam
męski głos.
- Tak. –
odpowiedziałam wściekła. Usiadłam na lotniskowych krzesełkach, podparłam głowę
rękoma i przeklęłam pod nosem.
- Gdzie
miałaś lecieć? – zapytał ten sam chłopak i usiał obok mnie.
- Do
domu, do Sao Paulo. – spojrzałam na niego. Wtedy zobaczyłam dopiero jaki jest
przystojny. Miał ciemniejszą karnację, brązowe oczy i uroczy uśmiech. – A ty?
- Do
domu, do Sao Paulo. – powiedział, a ja się cicho zaśmiałam. – Rafinha. – podał
mi rękę.
-
Marisa. – odpowiedziałam z uśmiechem.
-
Dlaczego miałaś lecieć dopiero dzisiaj? Przecież jest wigilia.
- Miałam
zaliczenia, dużo pracy i zapomniałam kupić biletu. Przypomniało mi się za
późno, na lot dwa dni temu nie było już miejsc, został tylko dzisiejszy lot.
Wszystko było dopracowane, w domu miałam być półtorej godziny przed kolacją. Echh,
no ale utknęłam na lotnisku. – powiedziałam zrezygnowana.
- Wszyscy
moi przyjaciele, brat z dziewczyną lecieli trzy dni temu, a ja się uparłem, że
polecę dzisiaj bo przecież zdążę. – powiedział, a ja się cicho zaśmiałam. Dwie
prawie identyczne historie. – Mieszkasz w Barcelonie?
-
Mieszkam, studiuję, pracuję. Od czterech lat już tu jestem. Do Sao Paulo latam
na święta i podczas wakacji. A ty?
- Miałem
13 lat jak przyjechaliśmy tu z bratem. Jestem piłkarzem, gram w Barcelonie.
- Ooo. Robi
się coraz ciekawiej. – uśmiechnęłam się. Rafinha był naprawdę uroczym chłopakiem,
świetnie mi się z nim rozmawiało. Z minuty na minuty było coraz zabawniej.
- Może
to nie będzie wigilijna kolacja, ale mają tu ponoć niezłą restaurację. Dasz się
zaprosić? – zapytał pokazując rządek swoich białych zębów.
- Chyba
nie jestem w stanie Ci odmówić.
Siedzieliśmy
w restauracji przy pysznym winie i łososiu w cieście francuskim z pesto z
suszonych pomidorów. Było naprawdę dobre, ale to nie jedzenie czy wino były
najważniejsze. Najwspanialsze było towarzystwo, Alcantara sprawiał, że cały
czas się śmiałam, mimo tego, że święta spędzałam na lotnisku byłam bardzo
szczęśliwa.
Był już
środek nocy, Rafa siedział wpatrzony w ekran swojego telefonu, a ja podeszłam
do okna. Nagle zobaczyłam, że śnieg przestał padać.
-
Rafinha, chodź tu szybko! – krzyknęłam, Brazylijczyk poderwał się z krzesła o
podbiegł do mnie. – Nie pada. Widzisz? To białe diabelstwo przestało lecieć z
nieba. – zaczęłam się śmiać ze szczęścia i przytuliłam się do piłkarza.
- „Uwaga! Śnieg przestał padać,
jeżeli do rana nic się nie zmieni i pogoda pozwoli nam opanować sytuację i te
1,5 metra białego puchu na płycie lotniska to od godziny 10 wszystkie loty
zostaną wznowione. Wesołych Świąt!” - usłyszeliśmy
z głośników.
- Lecimy
do domu! – powiedział i pocałował mnie w policzek. – Już myślałem, że całe
święta tu spędzimy.
- Ja
też, ale jak widać cuda się zdarzają.
- Jest
już późno. Chodź idziemy spać. Może to nie pięciogwiazdkowy hotel, ale postaram
się być wygodną poduszką.
-
Kochany jesteś. – powiedziałam i usiedliśmy na niewygodnych siedziskach.
Wtuliłam się w piłkarza, ten okrył mnie swoją kurtą, objął ramieniem.
- Dobranoc.
– szepnął.
*
„Pasażerowie lecący do Sao Paulo
proszeni są o przejście pod gate 76.” Wywołała
nas speakerka, wzięłam swoją torebkę i razem z Rafinhą poszłam pod wyznaczone
wyjście.
-
Najpierw proszę pasażerów z klasy bizness! – krzyknęła niska kobieta w
służbowym uniformie.
- Wołają
Cię. – powiedziałam w kierunku Brazylijczyka. Ten tylko pokiwał głową i
spojrzał na mnie. – Dziękuję za ten dzień. To była dziwna wigilia, ale
niepowtarzalna i wyjątkowa.
- Możemy
się umówić, że za rok też ją tak spędzimy? – powiedział i uśmiechnął się.
-
Wesołych Świąt Rafa. – spojrzałam w jego czekoladowe oczy i poczułam jak
piłkarz chwyta moją twarz w dłonie i delikatnie całuje.
- I
szczęśliwego nowego roku piękna. – wyszeptał i zniknął w rękawie prowadzącym do
samolotu. Poczułam jak łzy napływają mi do oczu. Było mi strasznie smutno, że
nasza znajomość właśnie się skończyła. Nie miałam jego numeru, on nie miał
mojego. Mówią, że święta to czas miłości, radości i wybaczania. Teraz będę
musiała wybaczyć sama sobie, że tak pozwoliłam mu odejść.
„Święta to nie tylko czas na otwarcie pięknych prezentów, ale
przede wszystkim na otwarcie swoich serc.”
~~~~~~
Nie jest do
końca tak jak sobie to zaplanowałam, ale myślę że nie jest chyba tak źle.
Dlatego publikuję. :)
To będzie
króciutkie opowiadanko, składające się z trzech rozdziałów. Drugi rozdział w
drugi dzień świąt, czyli 26.12 a trzeci 29/30.12
Chciałabym wam życzyć na te święta dużo szczęścia, radości, uśmiechu i miłości oraz czasu spędzonego z bliski.
Wybaczcie mi, ale nie jestem dobra w składaniu życzeń. :P
Chciałabym wam życzyć na te święta dużo szczęścia, radości, uśmiechu i miłości oraz czasu spędzonego z bliski.
Wybaczcie mi, ale nie jestem dobra w składaniu życzeń. :P
Z okazji Świąt Bożego Narodzenia
życzę Ci nadziei, własnego skrawka nieba,
życzę Ci nadziei, własnego skrawka nieba,
zadumy nad płomieniem świecy,
filiżanki dobrej, pachnącej kawy,
piękna poezji, muzyki,
pogodnych świąt zimowych,
odpoczynku, zwolnienia oddechu,
nabrania dystansu do tego, co wokół,
chwil roziskrzonych kolędą,
śmiechem i wspomnieniami.
Wesołych świąt!
A i w Barcelonie też czasami pada śnieg. :D
Rok 1962
Rok 1962
To jest piękne. Naprawdę wspaniały początek. Taki romantyczny, a właściwie to nie - początek jest miły i sympatyczny, ale zapowiadający się romantycznie <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Wesołych świąt!
jejku, piękne
OdpowiedzUsuńzaleczyłaś moją ranę po Alexisie :') CUDOTWÓRCZYNI <3 !
Piękne, piekne, piekne!
Rafa>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Oby się spotkanli tam na miejscu no!
Jeeju jakie to cudowne!
OdpowiedzUsuńTaki cudowny Rafinha <3 Mogłabym z takim spędzić całą wigilię i święta, nawet właśnie na takim lotnisku xd
OdpowiedzUsuńPierwsza część mi się podoba, więc czekam na drugą :)
super Rafa jest słodki <3 czekam na nowy informuj :)
OdpowiedzUsuń